Scenariusz
i reżyseria: Anna Odell
Zdjęcia:
Ragna Jorming
obsada: Anna Odell, Anders Berg, Erik Ehn
obsada: Anna Odell, Anders Berg, Erik Ehn
Jakieś
15 lat temu Vinterberg pokazał światu swój skandynawski obraz nakręcony zgodnie
z zasadami Dogmy 95. "Festen" to surowy i do bólu bezpośredni dramat
w którym syn na 60 urodzinach ojca „zamiast” opowiadać rozczulające anegdotki o
superacie jak przystoi na tego typu imprezach, wyciąga wszystkie rodzinne
brudy. Zmieszani goście nie wiedzą jak się zachować, sytuacja wymyka się spod
kontroli gdy wyznania Christiana są coraz śmielsze obnażając jednoczenie
prawdziwe oblicze seniora. Wspominam o „Festenie” ponieważ Odell zrobiła coś
podobnego, z tym, że jej oprawcami byli rówieśnicy.
Spróbujcie
wrócić do czasów podstawówki. Może byliście grubi, brzydcy, chorzy, biedni,
albo po prostu inni. A może byliście zwykłymi przeciętnymi dzieciakami, które
się z takimi „odrzutkami” nie zadawały, może się od nich odsuwaliście, może
dokuczaliście. Może ktoś przez was cierpiał. Wyobraźcie sobie sytuację, w
której spotykacie taką osobę w dorosłym życiu. Zaprasza was do siebie na kawę i
film. Okazuje się, że jest to film o zjeździe absolwentów, na który w
rzeczywistości nie została zaproszona. Stawiając was pod ścianą, wspomina o
wszystkich przykrościach jakie spotkały ją z waszej winy. Czujecie to
zażenowanie i konsternację? W „Zjeździe absolwentów” Anny Odell to uczucie jest
niemal namacalne.
Szwedzka
artystka słynie z kontrowersyjnych konceptów,
w tym projektem dyplomowym „Okänd, kvinna 2009-349701”, w którym zaaranżowała własną próbę samobójczą,
po czym wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. Odell udokumentowała tam
podejście policji i służby zdrowia do kobiety chorej psychicznie. Z kolei w „Zjeździe
absolwentów” tworzy rekonstrukcję spotkania klasowego, debiutując jednocześnie
jako reżyserka, scenarzystka i aktorka. Jej filmowy eksperyment jest
performance’m.
Film został podzielony na dwie części: przedmowy i spotkań.
Najpierw Odell pokazuje jakby wyglądał zjazd absolwentów gdyby się na nim znalazła.
Przedstawiony
przez nią zlot klasowy, zaczyna się niewinnie i przyjemnie. Zapewne tak było w
rzeczywistości: kiczowata uroczystość, kurtuazyjne gadki szmatki, każdy się
uśmiecha, Anders, klasowa gwiazda w swej pompatycznej przemowie życzy sobie i
zebranym „takiej wspólnoty, jakiej sam w tej klasie doświadczył. Udaną zabawę
psuje tak jak niejedną 20 lat temu, odrzutek klasowy, Anna Odell. Wchodzi
koledze w słowo i nie owijając w bawełnę wspomina szkolne lata z jej
perspektywy. Film do połowy jest rekonstrukcją wydarzenia, na które jej nie
zaproszono. Druga połowa projektu to rozmowy z byłymi kolegami ze szkoły o
nagranym przez nią filmie co wyraźnie pokazuje strukturę władzy i hierarchii szwedzkiej
społeczności. Jak sama powiedziała:
„Film nie jest po to, by kogoś obwiniać,
ale po to, by zbadać strukturę władzy, przemocy i hierarchii. Co jest przyczyną
tego, że ktoś zaczyna kogoś prześladować? Często skupiamy się na osobie
szykanowanej. Wszyscy zastanawiają się: Co jest z tobą nie tak? Jednak tak
naprawdę powinniśmy przyjrzeć się bliżej oprawcy i całej strukturze grupy –
wyznała artystka w wywiadzie dla programu kulturalnego „Sverige!”.
Trzeba
przyznać, że autorce ten eksperyment naprawdę wypalił. Odell dobitnie ukazała
hipokryzję szwedzkiej społeczności, podział na klasy, fałsz i brak tolerancji na
ogólnie pojętą inność. Tą uniwersalną historią zwróciła tez uwagę na to jak
subiektywnie odbieramy te same zdarzenia i jaki wpływ na teraźniejszość mają doświadczenia
z przeszłości.
„Zjazd
absolwentów” wciąga niczym porządny thriller,
wywołuje skrajne emocje, od gniewu i irytacji po uśmiech na ustach. Nie
sposób nie zidentyfikować się z główną bohaterką. To naprawdę kawał dobrego, przemyślanego
kina.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny obraz nie tylko dla tych, którzy przeżyli traumę w czasach szkolnych. Polecam również !
OdpowiedzUsuń