wtorek, 27 stycznia 2015

Wyspa kukurydzy / Simindis Kundzuli / Corn Island, 2014


dramat
produkcja: Gruzja, Czechy, Francja, Niemcy, Szwajcaria, Kazachstan
reżyseria: George Ovashvili
scenariusz: Roelof Jan Minneboo, George Ovashvili, Nugzar Shataidze
muzyka: Iosif Bardanashvili
zdjęcia: Elemér Ragályi
montaż: Sun-min Kim

dystrybucja: Solopan 






W swoim ascetycznym filmie, George Ovashvili zabiera nas na gruzińską „Wyspę Kukurydzy” cofając się do początku lat 90. Trwa wojna abchasko-gruzińska. Na jednej z wielu małych wysepek w korycie rzeki Inguri, pewien stary rolnik  (İlyas Salman) postanawia uprawiać kukurydzę na szczególnie urodzajnej ziemi. Zaczyna więc powoli budować prowizoryczną chatę, ściąga na wyspę swoją nastoletnią wnuczkę (Mariam Buturishvili), która pokornie wspiera starego Abchaza. Skupieni na pracy i tym co daje im łaskawa matka natura, zdają się żyć poza całym cywilizowanym światem. Jedynymi gośćmi na ich wyspie są patrole wojskowe reprezentujące obie strony konfliktu.



Niespieszny, minimalistyczny i skromny w każdym calu obraz gruzińskiego reżysera ucieszy każdego sympatyka kina, w którym z pozoru nic się nie dzieje. Dokumentalny charakter filmu, niemal całkowicie pozbawionego dialogów z powolnym tempem akcji pozwala skupić się na fantastycznych zdjęciach ukazujących nie tylko ciężką pracę dwójki samotników nad polem kukurydzy, ale i siłę przyrody, która determinuje cykl ich życia. Jakie znaczenie ma konflikt Gruzinów i Abchazów krążących wokół wyspy, kiedy to natura daje starcowi szansę na przetrwanie?


Porównywana przez wielu do „Mandarynek”  Zazy Urushadze , „Wyspa Kukurydzy” ma co prawda kilka istotnych cech wspólnych, ale nie jest to film  zachowany w takim samym klimacie. Jeżeli oczekujecie podobnego humoru poczujecie się zawiedzeni, jeżeli szukacie równie chłodnego i powściągliwego kina, będziecie zadowoleni. Historie mają ze sobą wiele wspólnego jeśli chodzi o fabułę. Pewien rolnik próbuje przetrwać dzięki owocom swojej ziemi, jest samotnym, mądrym starcem, nie zabiera strony w konflikcie abchasko-gruzińskim i ratuje rannego żołnierza, również w obu przypadkach film ma w zasadzie charakter antywojenny.


Nie wiemy zbyt wiele o głównych bohaterach kukurydzianej wyspy.  Chyba nawet nie poznany ich imion. Na początku poznajemy starca i posłuszną mu wnuczkę, są samotni i powściągliwi., oszczędni nawet w mowie niewerbalnej. Asida (informacja z opisu dystrybutora) przypływa na wyspę z lalką, którą później zastępuje innym zainteresowaniami. Wraz z rosnącą kukurydzą dojrzewa i odkrywa swoją seksualność. Pojawi się też żołnierz, któremu wpadnie w oko i który będzie impulsem do tego by dostrzec w sobie dorastającą kobietę.  O czym opowiada "wyspa kukurydzy" na pewno o dojrzewaniu, o przemijaniu i o sile natury, na której kaprysy nie mamy wpływu. Niby banał, jednak podany w bardzo interesujący sposób.


Największą zaletą tego prostego kina są zdecydowanie zdjęcia wykonane przez Elemer Ragalyi, świetne portrety ludzkich twarzy, urokliwe ujęcia wyspy i bohaterów, których możemy oglądać z różnej perspektywy.

Gorąco polecam tę wizualną perełkę. Prawdziwa gratka da fanów niespiesznego,  powściągliwego kina.

Za możliwość przedpremierowego obejrzenia „Wyspy kukurydzy” dziękuję niezależnemu polskiemu dystrybutorowi  SOLOPAN. Premiera filmu 30 stycznia 2015 roku.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz