poniedziałek, 23 grudnia 2019

Osierocony Brooklyn/Motherless Brooklyn, 2019

Scenariusz i reżyseria: Edward Norton
dramat, kryminał USA













Do polskich kin wszedł "Osierocony Brooklyn" Edwarda Nortona. Jest to drugi film wyreżyserowany przez mojego ulubionego aktora, pierwszym sprzed prawie 20 lat był "Zakazany owoc" taka tam komedia romantyczna...nie wracajmy do tego. Uznaną przez amerykańskich krytyków najlepszą książkę 1999 roku, Nortonowi marzyło się zekranizować od dawna. Poza samą powieścią zainspirował go też film Spike'a Lee, "Rób co należy" (przepadam). Po jego obejrzeniu obiecał sobie, że zrobi kiedyś film dotykający rasizmu. Na szczęście nie jest to tematem przewodnim "Osieroconego Brooklynu". Miał swoją wizję na przedstawienie książkowej fabuły. Zamienił późne lata 90 na 50, oddał cudowny klimat tamtych czasów przyprawiając je fantastycznym jazzem. 




Byłam w tym roku na  Camerimage, gdzie Edek Norton pokazał przedpremierowo Osierocony Brooklyn i dużo o nim opowiadał. Jazz w filmie wziął się głównie z tego, że twórcy filmu ze słabością do tej muzyki spotykali się w  knajpie gdzie omawiali szczegóły współpracy. Ponadto Norton uwielbia kino noir, oczarowany Chinatown Polańskiego też chciał pobyć kolesiem w długim płaszczu i kapeluszu. Nie mniej postanowił puścić oczko do odbiorców i zamiast głównego bohatera ociekającego testosteronem zaprezentował chuderlawego typka z zespołem Tourette'a. Jak się można domyślić znając jego kreacje z przeszłości zagrał go bezbłędnie. Pokazał już w "Lęku pierwotnym" na co go stać. Norton w Łodzi wspominał, że jego gra na planie rozpraszała najbardziej kota, dlatego nagrano oddzielnie i później zmontowano sceny, w których Edek jest bardzo ekspresyjny. 


W Łodzi Nortonowi towarzyszył Dick Pope, brytyjski operator filmowy (na koncie m.in. Iluzjonista, Sekrety i kłamstwa, Legend). Pracował z Edkiem nad Brooklynem i zachwalał profesjonalizm Nortona, aby jeszcze bardziej oddać klimat lat 50, do nakręcenia tego filmu wybrali obiektywy z tamtego okresu co dało filmowi jak powiedział Norton, staroświecki wygląd. Na tym samym sprzęcie pracował Kubrick. Sam Pope to bardzo pozytywny i ciepły facet:)

O samej fabule dowiecie się z każdego opisu filmu. Mentor i przyjaciel głównego bohatera, Frank Minna (Bruce Willis) ginie podczas pracy. Lionel Essrog (Edward Norton) postanawia rozwikłać sprawę nad którą pracował Minna. Po drodze dużo poszlak, które niekoniecznie mają wpływ na finał, a więc to co lubimy w kryminałach najbardziej. Essrog jest wybitnie inteligentnym gościem, jednak niekontrolowane tiki i wulgaryzmy sprawiły, że jest wstydliwym i niepewnym siebie facetem, szczególnie w obecności płci pięknej, a znajdziemy w tym filmie godną jej przedstawicielkę. Podobno łobuz kocha najbardziej, jednak nieśmiały Essrog mimo swojej niekomfortowej przypadłości byłby w stanie złamać nie jedno i nie pięć dziewiczych serc. Jest charyzmatyczny i na swój sposób tajemniczy, byłabym gotowała odłożyć status damy i sama zaprosić go do tańca przytulańca przy jednej z jazzowym melodii w zadymionej brooklińskiej knajpie. 

Osierocony Brooklyn to nie tylko Edward Norton, u jego boku jest rewelacyjny Wilem Dafoe, świetnie spisał się też Alec Baldwin czy Bobby Cannvale. Aktorstwo jest zdecydowaną zaletą tego filmu. Nie mniej sam film nie jest na pewno kryminalnym mistrzostwem kinematografii, ale od strony wizualnej zasługuje na wizytę w kinie. 

1 komentarz :