wtorek, 8 marca 2016

El Clan, 2015



Thriller, Argentyna, Hiszpania
Reżyseria: Pablo Trapero
Scenariusz: Pablo Trapero, Julian Loyola, Esteban Student
Muzyka:  Sebastian Escofet
Zdjęcia:  Julian Apezteguia






Początek lat 80, w Argentynie przywrócono demokrację, niestety wraz z jej ogłoszeniem nie każdy potrafi zapomnieć o dotychczasowych metodach wykorzystywanych przez wojskową juntę. Arquimedes Puccio (Guillermo Francella) porywa zamożnych ludzi dla okupu, trzyma ich we własnej piwnicy i zabija. Wszystko we współpracy z najbliższymi członkami rodziny, którzy sami przed sobą nie mają odwagi przyznać się w czym uczestniczą.  Prowadzą więc podwójne życie z pozoru porządnej rodziny: syn robi sportową karierę, córki bardzo dobrze się uczą i chętnie pomagają w domowych obowiązkach, a gdy odgłosy z piwnicy będą zbyt donośnie będzie można włączyć głośniej radio. 



Historia rodziny Puccio wydarzyła się naprawdę, doszło do czterech porwań, w tym trzech morderstw, ofiary były katowane przez długi okres czasu. Wcześniej Arquimedes Puccio był wywiadowcą i wykonawcą wielu porwań, należał do Batallon de Inteligencia 601, które stało za zniknięciami członków lewicy. Wykorzystał więc swoje predyspozycje i wprowadził reżim we własnym domu, dzięki czemu początkowo bierni członkowie klanu z czasem zaczęli pomagać w rodzinnym biznesie. 

El Clan to zdecydowanie film, który gra na emocjach widza. Trapero umiejętnie portretuje i kontrastuje zachowania swoich bohaterów. Może się ktoś nawet pokusi o współczucie członkom rodziny Puccio, którzy mimo, że na zewnątrz funkcjonują całkiem normalnie, są terroryzowani przez głowę rodziny. Poddali się temu choremu układowi, Pomagają, ewentualnie nie przeszkadzają, wszystko w imię dobra klanu. Warto tu jednak zwrócić uwagę na relację Arquimedesa z jego najstarszym synem (Peter Lanzani), który chyba jako jedyny ma dosyć, a jego przemiana symbolizuje Argentynę wybudzającą się z dotychczasowego marazmu. 



Nie bez powodu porównuje się ten obraz do kina Spike’a Lee czy Tarantino. Nie postawiłabym tu znaku równości, jednak Trapero należy oddać sprawną umiejętność wymieszania kilku gatunków filmowych. W tym groteskowym filmie, niemal do ostatniej minuty towarzyszyć nam będzie wartka akcja okraszona dużą dawką rock’n’rollowej muzyki, intryg i ironicznego humoru. Jednak to co różni El Clan od np. tarantinowych sieczek to ukazanie przemocy, tutaj Trapero bliżej do Haneke, gdzie oszczędza się widzowi ukazania najbardziej drastycznych scen, twórcy stawiają na naszą wyobraźnię odbiorcy.


Do zalet El Clanu poza świetnymi zdjęciami i bardzo dobrą grą aktorską (szczególnie głównego bohatera czyli głowy rodziny Puccio) warto zaliczyć tez sposób w jaki została poprowadzona narracja. Zaburzona chronologia zdarzeń pozwala poznać bohaterów z różnej strony, ponadto odbiorca sam może połączyć pewne fakty w trakcie seansu. Nie jest to oczywiście nowy zabieg, jednak sprawia, że oglądamy film z większym napięciem. 

El Clan jest kinem rozliczeniowym. Trapero na przykładzie rodziny Pucci pokazuje pozostałości zepsutego systemu.  Przemiany polityczne zachodzące w Argentynie na początku lat 80 można było trochę bardziej rozbudować, jednak film broni się groteskowym klimatem, świetną muzyką, zdjęciami i nieustającym napięciem. 

W Argentynie „El Clan” pobił już wszelkie rekordy oglądalności w tym „Dzikie historie” w których maczała palce ta sama ekipa ( w tym Pedro Almodovar). Do polskich kin trafi 11 marca. Za możliwość obejrzenia tego filmu przedpremierowo dziękuję:

 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz