Reżyseria: Robert Adrich
Scenariusz: Lukas Heller,
Henry Farell
Zdjęcia: Joseph F. Biroc
Muzyka: Frank De Vol, Mack
David
Uwielbiam
panią, pani Davis! Pamiętam nasze pierwsze
spotkanie w „Co się zdarzyło Baby Jane”. Byłam nią zafascynowana. Charyzmatyczna
i nieokiełznana. Bette Davis jest po prostu stworzona do ról ekscentrycznych
kobiet tracących kontakt z rzeczywistością.
W
1962 roku Robert Aldrich przeniósł na ekran opowiadanie Henry'ego Farnella pt. „What
Ever Happened to Baby Jane”. Genialny dreszczowiec/ dramat psychologiczny ze
wspomnianą Bette Davis w roli tytułowej Baby Jane – bez wątpienia jeden z
najbardziej przerażających czarnych charakterów w kinematografii. Historia niespełnionej
gwiazdy w dzieciństwie ukazująca destrukcyjny wpływ na jej osobowość w dorosłym
życiu na długo pozostaje w pamięci.
Po dwóch latach twórcy Baby Jane postanowili powtórzyć sukces ekranizacji Farnella i postanowili wziąć na tapet kolejne jego opowiadanie, mianowicie “What Ever Happened to Cousin Charlotte”. Oczywiście obie historie mają ze sobą kilka charakterystycznych cech wspólnych. Bette Davis znowu nie może sobie poradzić z przeszłością, niegdyś ukochana córeczka tatusia mieszka w wielkim domu, jest stara, samotna i zgorzkniała, do tego zaczyna tracić zmysły.
Wszystko
za sprawą utraty ukochanego mężczyzny przed wieloma laty, który po tym jak
wyznał, że ją opuszcza i wraca do żony traci rękę i … głowę. Tytułowa Charlotte zostaje morderczynią w oczach całego
świata, sama popada przez to w obłęd. Wielki dom, który zgodnie z prawem zostanie za
chwilę zburzony z uwagi na budowę autostrady, jest jej fortecą, w której może jak
dawniej cieszyć się miłością ojca i przede wszystkim „spędzać czas z ukochanym”.
Żyje wspomnieniami, nie potrafi pogodzić się z jego stratą i odrzuceniem przez otoczenie.
Na
ratunek przybywa jej kuzynka, oficjalnie ma przekonać Charlottę do dobrowolnego
opuszczenia domu, w oczach kuzynki ma pomóc jej pozostać w miejscu, które
pozornie daje jej poczucie bezpieczeństwa. Miriam Deering (piękna Olivia de
Havilland) niczym Siostra Mildred Ratched z „Lotu nad kukułczym gniazdem” jest
opanowana i wyciszona. Wraz z jej przybyciem
stan Charlotty się pogarsza. W pewnym momencie fantazje zaczynają zamieniać się
w złudzenia co tylko pogłębia jej cierpienie. Omamy i dziwne historie goszczą w domu Charlotte na
dobre.
O tym jak się potoczą losy tytułowej bohaterki
dowiecie się z filmu, zapewniam udany seans pełen intryg, ze świetnym scenariuszem i genialną
grą aktorską. Robert Aldrich może
nie powtórzył sukcesu Baby Jane, ale umówmy się, to była bardzo wysoko zawieszona
poprzeczka. Mimo tego historia Charlott i tak zasługuje na uznanie. U mnie mocne 8,5/10
Ciekawostka:
Obraz młodej Charlotty tak naprawdę przedstawia Bette Davis z filmu
"Jezebel" z 1938 roku.
No i gitara :) teraz zacznie się Twoja przygoda z Bette :)
OdpowiedzUsuńjeszcze raz dzięki za polecenie ( odpalam Ewę) :)
Usuń