środa, 25 czerwca 2014

Texasville, 1990

Dramat, USA, 1990
Scenariusz i Reżyseria: Peter Bogdanovich
Zdjęcia: Nicholas Josef von Stemberg
Muzyka: Pat Bernatar








Dzieliłam się już tutaj z Wami wrażeniami po „Ostatnim seansie filmowym” Petera Bogdanovicha z 1971 roku. Obiecałam sobie obejrzeć kontynuację losów mieszkańców Anarene następnego dnia. Tak też zrobiłam.

Po 20 latach Bogdanovich wraca do Teksasu min. z Bottomsem, Shepherd, Brennan Bridgesem, Quaidem z „Texasville”.
 
  
Czystą przyjemnością jest wrócenie do bohaterów naturalnie postarzałych. Czas nie ma litości. Pamiętam swój nocnosobotni maraton przed kilkoma miesiącami z serią: Przed zachodem słońca, Przed wschodem słońca i Przed północą.

O ile przyjemnie wracało mi się do Celine i Jesiego o tyle kontynuacja „Ostatniego seansu filmowego” już mi nie leżała. Może dlatego, że zauroczyło mnie Anarene z 51 roku. Ciężko powtórzyć taki sukces- wierzę. Kino, prywatki, interesujące postacie, świetna fabuła. Genialny klimat upadającego miasteczka. No i Sonny taki przystojny- ok. to akurat drobiazg. Nawet Bridges, za którym nie przepadam tam był do zniesienia, w „Texasville” już bardziej irytował.



Przez cały sens miałam wrażenie, że Bogdanovich próbuje na siłę zrobic film o pustce, samotności i egzystencjalnych bolączkach tylko nijak mu to nie wychodzi. Momentami strasznie naciągana historia. Kilka wątków mógł sobie śmiało darować. 


Nie mniej tym, którzy widzieli Ostatni seans filmowy” polecam „Texasville”. Sprawdźcie sami jak potoczyły się losy mieszkańców Anarene w Teksasie i czy najpiękniejsza dziewczyna w mieście nadal potrafi zawrócić komuś w głowie. Dla mnie niezły, ale tylko niezły. Być może oceniłabym ten film dużo lepiej, gdybym nie widziała wcześniej „Ostatniego seansu filmowego”.
6/10

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz