niedziela, 15 listopada 2015

Zabity na śmierć/ Murder by Death, Robert Moore, 1976



thriller, komedia kryminalna, USA, 1976
Reżyseria: Robert Moore
Scenariusz: Neil Simon
Zdjęcia: David M. Walsh
Muzyka: Dave Grusin





Ekscentryczny milioner Lionel Twain zaprasza na „kolację z morderstwem” najsłynniejszych detektywów z całego świata. Wybrani goście nietuzinkowe zaproszenie przyjmują i przybywają pod wskazany adres. Zanim dowiedzą się od gospodarza, że czeka ich rozwikłanie zagadki wartej miliona dolarów, przydarzy im się masa absurdalnych wypadków. Już przed wejściem do rezydencji czeka pierwsza pułapka. Zapowiada się wieczór pełen wrażeń. 

(Niewidomy) kamerdyner zgodnie z wytycznymi Twaina (Truman Capote) przyjmuje samą śmietankę towarzyską: Sidneya Wanga z Chin, Miro Perrier z Belgii, Dicka Charlestona z Nowego Jorku, Sama Diamonda z San Francisko i Jessicę Marbles z Anglii. Fani kryminałów bez problemu odkryją jacy bohaterowie  powieści kryją się pod tymi nazwiskami.



Nie jest chyba żadną tajemnicą, że pastisz detektywistyczny stworzony przez Roberta Moore i Neila Simona naśmiewa się z twórców kryminałów. Zarzucają im m.in. brak wymyślenia porządnej intrygi i wciągnięcia odbiorcy w grę zmuszającą do myślenia i dającą pole do popisu dla wyobraźni. Pozbawiają nas czytelników/a przede wszystkim widzów najlepszej zabawy w odkrywanie zabójcy. Autorzy „Zabitego na śmierć” kpią też z ich nawyków charakterystycznych dla miejsc, z których pochodzą postaci detektywistyczne. Dostaje się dosłownie każdemu, a wszystko okraszone absurdalnym humorem i sarkazmem. Sporo dobrych dialogów, ale żeby nie było fani familiady też się nie zawiodą :P


Tę wybuchową mieszankę kryminału i komedii przepełnioną groteską i absurdem zawdzięczamy głównie twórcy scenariusza, Neilowi Simonowi. Błyskotliwe dialogi i absurdalny humor to jednak z największych zalet tego obrazu, który przypomina bardziej sztukę teatralną niż klasyczny film. Próżno w większości kwestii szukać głębszego sensu, należy raczej podejść z przymrużeniem oka i po prostu dobrze się bawić. A udany seans zapewni nam doborowe towarzystwo, m.in.: Maggie Smith, Peter Falk, Truman Capote, David Niven czy bezbłędny w roli lokaja Alec Guinness. 


Polecam, nie tylko fanom kryminałów, którzy odkryją w głównych bohaterach postaci swoich ulubionych powieści. „Zabity na śmierć” świetnie sprawdzi się na wieczór z odprężającym seansem. 8/10

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz