
scenariusz i reżyseria: Richard Linklater
na postawie: Philip K. Dick "Przez ciemne zwierciadło"
"Jakiś rozstrojony wewnętrznie, pozbawiony woli maniak czający się gdzieś na obrzeżach jego życia zadawał mu ciosy, przed którymi nie mógł się obronić. Właściwie nie wyobrażał go sobie jako konkretnego człowieka, tylko jak chodzącą, kryjącą się po kątach personifikację stylu życia, jakie prowadzili."
Philip K. Dick – Przez ciemne zwierciadło
Moim pierwszym filmem w 2019 roku była ekranizacja wyżej zacytowanej autobiograficznej powieści Philipa K. Dicka (tak, to ten od "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?").
Żałuję, że nie przeczytałam książki przed obejrzeniem filmu. Niby
sci-fi, a tak bardzo realny. Zresztą w dużej mierze autobiograficzny, co
obok animacji rotoskopowej jest dla mnie bardzo dużym plusem nie
tykając jeszcze samej fabuły. Zdjęcia do filmy trwały zaledwie 6
tygodni, z kolei animacja filmu w programie Rotoshop zajęła animatorom
aż 15 miesięcy. Każda minuta wymagała 500h pracy 30 animatorów, dzień po
dniu, w pełnym wymiarze godzin. Robi wrażenie prawda?
Linklater, którego uwielbiam, wykorzystując ten sposób animacji podkreślił rozmycie bohaterów, którzy już dawno stracili swoją wyrazistość. Naprawdę uważam ten film za udaną próbę pokazania jak działa uzależnienie. Nie uważam też, że Dick próbuje wybielić siebie czy swoich kumpli tą historią. Odbieram to raczej na zasadzie hm, moralitetu?
Naprawdę dobre kino, 8/10
Linklater, którego uwielbiam, wykorzystując ten sposób animacji podkreślił rozmycie bohaterów, którzy już dawno stracili swoją wyrazistość. Naprawdę uważam ten film za udaną próbę pokazania jak działa uzależnienie. Nie uważam też, że Dick próbuje wybielić siebie czy swoich kumpli tą historią. Odbieram to raczej na zasadzie hm, moralitetu?
Naprawdę dobre kino, 8/10
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz